Mercedes-Zen

Merc

W pewnym świecie, równoległym do naszego, mocną pozycją cieszy się marka samochodowa Mercedes-Zen.
Podobnie jak ziemski odpowiednik, wywodzi się od jednego z pionierów motoryzacji. Jednak jej nazwa wypływa nie z historii, a z filozofii:

„Twórzmy samochody, które jak najmniej potrzebują”.

Odkąd przyjęto to założenie, firma dynamicznie się rozwija. Buduje auta z kompletnym wyposażeniem, niepotrzebujące dodatkowych gadżetów. Zmniejsza zużycie paliwa, ale też dba, by jej pojazdy nie potrzebowały dużo czasu na dotarcie do celu.
Status duchowych  mistrzów w firmie Mercedes-Zen mają inżynierowie, którzy zredukowali jakąś potrzebę do zera.
Młody projektant, Thomas marzy o takim osiągnięciu, więc buduje zespół i po miesiącach prac oznajmia swemu dyrektorowi:

– Opracowałem samochód niepotrzebujący kierowcy.

Szefowie nie organizują jednak tradycyjnej uroczystości z okazji osiągnięcia kamienia milowego. Zamiast tego prowadzą Thomasa do hali Mistrza Hansa. Po ominięciu gablot mieszczących modele opisane tajemniczymi symbolami, takimi jak W123, W126, W124 czy W201, młody inżynier staje przed mistrzem:

– Ech, czemu wy próbujecie inspirować się ideami, których nie rozumiecie? Zachęta, by ograniczyć swoje potrzeby jest obecna w wielu filozofiach, ale która z  nich mówi: nie potrzebujesz duszy? Kierowca to dusza samochodu.

– Ale…

– Kiedyś zrozumiesz, a na razie pozwól, że przekonam cię za pomocą liczb. Ile może ważyć kierowca?

– Zwykle do 120 kg.

– Dobrze. Widzisz ten duży prostokątny billboard? Wciągnij go na wagę. Przynieś też zawartość tamtych półek.

Thomas podchodzi do półek, otwiera je i z trudem łapie wypadające z nich czasopisma i kasety. Układa je obok billboardu, a na wyświetlaczu wagi pojawia się liczba znacznie przekraczająca 120 kg.

– Życzę ci sukcesu, który będzie miał odpowiednią masę i odpowiednią wagę- uśmiecha się Mistrz Hans.

Dyrektor Thomasa jest znacznie mniej wyrozumiały:

– Samochody, które nie potrzebują kierowcy? I to ma być postęp? Kiedyś stworzyliśmy samochody, które nie potrzebują reklamy.

 

Andrzej Szczodrak

Comments

comments