Miały styl. Miały też problemy z dorównaniem hot-hatchom.
Małe i średnie coupé z USA. Z dość miękkimi zawieszeniami, przednim napędem i amerykańskimi silnikami, z których tylko nieliczne zasługiwały na miano sportowych.
Saturn SC, Chevrolet Beretta, Dodge Shadow, Pontiac Grand Am, Pontiac Sunfire, Ford ZX2, Ford Probe…
Zniknęły z rynku i mało kto za nimi tęskni. Bo powstało dużo samochodów bardziej spójnych i będących dojrzalszymi konstrukcjami. Ba, wiele aut przewyższyło te modele jednocześnie pod względem sportowego charakteru i pod względem praktyczności. Więc rynek zweryfikował. Segment, który nie oferował niczego specjalnego, przeszedł do historii, a nam zostały ciekawe youngtimery do oglądania.
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie obawa, że oglądanie niedługo okaże się głównym sposobem realizowania motoryzacyjnej pasji. Może się tak stać dlatego, że nasze losy zależą od młodych Amerykanów. Managerowie, którzy decydują o wypuszczaniu nowych rzeczy na rynek traktują tę grupę jak wyrocznię. Jeśli dwudziesto- i trzydziestolatkowie z USA oszaleją na punkcie jakiegoś gadżetu, to my, Europejczycy, pewnie też. Jeśli polubią jakiś gatunek muzyczny, to usłyszymy to w naszych stacjach radiowych. A jeśli większość z nich powie „nie potrzebuję własnego samochodu i nie chcę prowadzić”, to na fanów motoryzacji na Starym Kontynencie spadnie kolejna transza plag egipskich.
Jakby mało nam było reklam społecznych przedstawiających samochód jako zło konieczne. Mediów przyjmujących takie podejście jako ważny element swej linii programowej. Aktywistów miejskich, dla których do „ludzi” zaliczają się tylko piesi, rowerzyści i pasażerowie komunikacji miejskiej i według których odpowiednia nazwa na istotę prowadzącą pojazd mechaniczny nie została jeszcze wynaleziona. To znaczy została, ale masy nie są na razie gotowe na powrót starego, dobrego wyrażenia „wróg ludu”.
Jeżeli młodzi mieszkańcy USA nie pokochają jazdy samochodami i motocyklami, to do tych wszystkich czynników dojdzie jeszcze lobbing za tym, by po drogach publicznych poruszały się wyłącznie pojazdy autonomiczne. Tak. WYŁĄCZNIE. Wiecie dlaczego? Dlatego, że programiści myślą tylko o jednym. To znaczy o jednej ścieżce wykonania programu. A brak interakcji z żywymi kierowcami oznacza kilka zamiast kilkunastu obsłużonych „po łebkach” sytuacji drogowych.
Samochód, który sportowo wygląda, nie zawsze dostarcza odpowiednio dużo przyjemności z prowadzenia. Wystarczy jednak, że się z tą przyjemnością kojarzy i przez to zachęca do dalszych poszukiwań. Ale czy ktokolwiek odważy się wypuścić na rynek auto z misją? Teraz? Przy niezadowalających wynikach sprzedaży potencjalnego konkurenta- Toyoty GT86?
Cóż, jeśli tak się jednak stanie, to albo przez przypadek, albo dzięki książkom, filmom lub programom telewizyjnym. Bo to, co się sprzedaje w biznesie i w polityce zależy od tego, co wygrywa w kulturze. Jeżeli powstanie na przykład kapitalny serial o przemycie alkoholu w czasach prohibicji i jego ważnym wątkiem będą wydarzenia, które doprowadziły do powstania wyścigów NASCAR, to odbiorcy zaczną się zastanawiać, czy w salonie Forda można znaleźć następcę nawet nie tyle ZX2, co legendy z 1932 r.- „Deuce Coupé”.
Kwestionariusz Pojazdu, którego Brakuje
- Kto mógłby produkować?
Jeśli auto „amerykańskie”, to oczywiście Ford, General Motors lub Fiat Chrysler Automotive. No, to możemy się zastanowić, co jest najbardziej prawdopodobne:- Ford Cougar XXI wieku? Nowy ZX2? A może powrót Pumy? To trzecie wydaje się kosmicznym pomysłem na podbój rynku USA, ale „millennialsi” to taka grupa, że zwrotne coupé segmentu B, występujące także w wersji z napędem elektrycznym miałoby szanse przemówić im do wyobraźni.
- Buick Skylark, a potem powrót marki Saturn i modelu SC? Może są jakieś szanse na Buicka, ale skoro Scion jest już tylko wspomnieniem, to Saturn tym bardziej.
- Nowy Fiat Coupé, dostępny również jako Dodge Shadow? Nawiązanie do pięknego projektu Chrisa Bangle’a, a następnie próba „amerykanizacji” tak powstałego auta, to całkiem możliwy scenariusz, jeśli Fiat 124 Spider dobrze spisze się w rynkowej rywalizacji.
Oczekiwania co do nowych amerykańskich coupé mógłbym ująć w prostych słowach …
PRZYJEŻDŻAĆ! WSZYSCY TRZEJ!
- Dlaczego?
Naprawdę wyobrażacie sobie dzieciństwo bez oglądania prędkościomierzy zaparkowanych aut? - Ciepło?
Muscle cars i pony cars trzymają się nieźle. Ford Mustang robi furorę nawet w Polsce, Camaro błyszczy jako Bumblebee, a Charger w wersjach firmowanych przez SRT wprost poraża osiągami. - Ale?
… te samochody uchodzą za sposoby na kryzys wieku średniego, a tu trzeba leczyć (trochę przereklamowaną: http://www.latimes.com/business/autos/la-fi-hy-millennials-cars-20161223-story.html, https://www.cnbc.com/2017/08/30/millennials-like-buying-cars-after-all.html) motoryzacyjną apatię „millennialsów”.
Andrzej Szczodrak