W aktualnym „Top Gear” możemy przeczytać kilka tekstów, które razem tworzą wielkie zestawienie hot-hatchy. Nowe „Auto Moto” zapowiada następną edycję Golfa GTI i przedstawia rywali, z którymi przyjdzie mu się zmierzyć. Dwa bardzo różne pisma, dwaj duzi wydawcy, jeden wspólny mianownik dla obu artykułów: i tu, i tu cicho o autach z Italii.
Aktualnie produkowane włoskie hot-hatche istnieją. Są to oczywiście Abarth 500, Alfa Romeo Mito i QV Alfa Romeo Giulietta QV. Spójrzmy jednak na ich rynkowe role:
– Abarth 500- segment A premium,
– Mito QV- segment B premium,
-Giulietta- segment C premium.
I w tym momencie Wasz Redaktor Ostro Prowadzący stroi się w szaty Tymona Grabowskiego ze Złomnika lub, w mniejszym stopniu, Jacka Balkana i wzdycha: „Premium, premium, premium. Po co to? Przecież i tak wszyscy znajdziemy się sześć stóp pod ziemią” (ta druga część to już Wyclef Jean komentujący pewną galę)?
Nie, nie jestem przeciwnikiem prestiżu jako takiego. Status premium to nagroda za bogatą historię (Mercedes) lub pomysłowość i perfekcjonizm (Pagani). Tylko, że nie wszystko może kojarzyć się z luksusem, a niektóre rzeczy wręcz nie powinny. BMW E36 czy późne E30 zabieramy teraz na tor, ponieważ te auta na szczęście już nie są premium. Nadal mają urok, ale już zupełnie inny.
Ci, którzy obserwują Motofikcję od kilku wpisów, wiedzą, że mam słabość do pierwszego Mercedesa klasy M. Teraz jednak odwołam się do swojej jeszcze wcześniejszej platonicznej samochodowej miłości: Fiata Bravo HGT. Co mi w nim imponuje? W miarę dostępne auto będące połączeniem niezłych osiągów i niezwykłej urody.
Tak. Moim zdaniem Bravo I, szczególnie jako GT i HGT było, przynajmniej jak na klasę kompaktową samochodem bezwstydnie, sercełamiąco ładnym.
Ktoś zapyta, czy przyzwoite (GT) lub dobre (HGT) osiągi wpływają na urodę i dlatego zdecydowałem się wyróżnić te dwie wersje?
Nie, nie tym razem. Owszem motoryzacyjna synestezja objawia się u większości z nas (Delta Integrale jest pięęęękna, bo osiągnęła to, co osiągnęła, LM 002 jest śliczny bo wyprzedził epokę superSUVów, i tak dalej, i tak dalej). Tym razem jednak chodzi o spojler*.
Po prostu występująca w GT i HGT delikatna lotka kapitalnie wypełnia miejsce, w którym dach łączy się z tylną szybą. Porównajmy:
Bravo HGT i jego następca Stilo Abarth miały „mniejszych braci” w postaci co najmniej równie ciekawych Punto GT i HGT. Wcześniej było też legendarne Uno Turbo.
Ktoś może powiedzieć: co tu mówić o hot-hatchach, skoro Włosi wycofują się z segmentu B i klasy kompakt. Niech Fiat w ogóle zacznie robić to, z czego słynie (znowu myśl, którą często wyraża Jacek Balkan), a wtedy przyjdzie czas, by te auta pojawiły się w usportowionym wydaniu.
Niekoniecznie. Punto jest nadal oferowane i jakoś nie ma specjalnie „ostrej” wersji. Bravo zeszło z rynku raptem rok temu i wtedy na szczycie gamy były 165-konny turbodiesel oraz „benzyniak” o mocy 140 KM. W trybie „Sport” nieznacznie przewyższał on przyśpieszeniem dwudziestowieczne Bravo I.
Kompakt (segment C), subkompakt (segment B) nie oznacza, że firma zrobi też hot-hatcha.
Włosi mogliby zagospodarować nawet trzy klasy samochodów:
– ostre Punto lub … nowe Autobianchi 112 Abarth,
– mocny następca usportowionych Bravo i Stilo. Wiem, że swoje miejsce w kulturze motoryzacyjnej stale umacnia Abarth, ale mam sentyment do oznaczenia HGT,
– rywal dla samochodów, które są czymś więcej niż hot-hatchami (Kolega Łukasz Szewczyk nazwał w Volkswagen Trends Golfa R „uber hatchem”, ale ponieważ my chcemy by z „erką” i Focusem RS walczyły też auta z innych krajów proponuję „super hatche”). Tu sprawa jest prosta: nowa Lancia Delta Integrale.
https://www.youtube.com/watch?v=4ObIyuRcDSE
Nie zgadzam się z redaktorami Autoevolution, że ta nazwa nie powinna wracać. Nawet jeśli bardziej niż klasyczną Deltę nowa „Integralka” będzie przypominać kontrowersyjne coupé Zagato Hyena (obrazek tytułowy), wielu czeka na nią z utęsknieniem.
Andrzej Szczodrak
*sam nie lubię tej spolszczonej na siłę pisowni, ale: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/spoiler-i-spojler;109.html