Moja Mama i najbardziej poszukiwany samochód na świecie

Replika Bugatti Atlantic
Z repliką Bugatti Atlantic
(zdjęcie autorstwa Mamy, a co?)

Dlaczego tak mało dzieje się na Motofikcji? Ano dlatego, że „jestem”, czy „jesteśmy” (bo nie wiem jak odwdzięczę się za materiały i wiedzę od świetnych ludzi z całego świata- od Uwego, od Antego, od Davida, od Macieja, od Jeroena …) o jeden mały dokument od skontaktowania ze sobą dwóch rodzin, które powinny między sobą ustalić, co stało się z wartym 114 mln. dol. zaginionym Bugatti Atlantic (https://www.hemmings.com/stories/2019/02/26/the-114-million-barn-find-that-has-yet-to-be-found). I to nie jest żadna fikcja.

Ale, tak na Dzień Matki, zdradzę Wam jedną rzecz. Moje łamanie sobie głowy nad książkami napisanymi przystępną angielszczyzną, ale zawierającymi tylko fragmenty prawdy, czy nad tym, o jaki francuskojęzyczny artykuł lub dokument jeszcze poprosić, mogłoby być trudniejsze gdyby nie … polska czekolada. I przyznaję: to była świetna podpowiedź od mojej Mamy, że na rozmowę z krewną belgijskiego pierwszego właściciela Bugatti warto zabrać krajowe słodycze.

Mamo, bardzo dziękuję!

Wszystkim Mamom wszystkiego najlepszego!

Andrzej Szczodrak

Najlepsza motowalentynka, jaką dziś przeczytacie

„Pan Duhoux ożenił się z panią Thérèse Goyvaerts na łożu śmierci, by mogła odziedziczyć jego fortunę. Thérèse za nim szalała! (…) Przechowywała jego samochód, sportowego Mercedesa, w garażu na podeście. Każdego roku wycierała go i polerowała. Zabierała go też na przegląd silnika. Jakby jej Gabriel miał wrócić i odjechać swoim autem. To było jak kult”.

To jest, przetłumaczony przeze mnie, fragment z książki Isabelle Léonard i Marie-Françoise Plissart „Le Berger : Souvenirs d’une maison de rendez-vous”. Warto dodać, że pani Thérèse przeżyła swego ukochanego o 40 lat. Historia znalazła się na Motofikcji, ale jest jak najbardziej prawdziwa. Trafiłem na nią, gdyż badam historię zaginionego Bugatti Atlantic, którego właścicielem był wspomniany pan Gabriel Duhoux.

Życzę takiej miłości Wam oraz Waszym autom i motocyklom.

Andrzej Szczodrak

P.S. I możecie też „kochać mocno i nieplatonicznie” wszystkich mędrków od miast bez samochodów oraz wszystkich fantastów od pełnej autonomizacji. Jeśli motoryzacja dysponuje takimi historiami, to nigdy nie zginie