Tytuł serii „Szybcy i wściekli” zapowiada, ze każdy z tych filmów ma być zabawą naszymi wyobrażeniami o samochodach, a jednocześnie sprawnie zrealizowaną sensacyjną opowieścią. Dla większości fanów motoryzacji ważny jest tylko pierwszy z tych elementów.
„Szybcy i wściekli 7” jako film sensacyjny trochę zawodzi. Jasonowi Stathamowi powierzono postać, która ma być negatywnym odpowiednikiem Jamesa Bonda. Podkreślono to doborem aut- Maserati Ghibli i Aston Martin DB9. Z drugiej strony sam aktor uważa, że jego bohater musi różnić się od czarnych charakterów z serii o 007. Deckard Shaw nie jest zimnokrwistym potentatem, który chce okraść cały świat, a pełnym emocji mścicielem. W efekcie, choć pochodzący z Anglii aktor dobrze wywiązuje się ze swej roli, nie wykorzystano potencjału „wrednego brytyjskiego gentlemana”, który mógłby w większym stopniu operować ironią. Nie najlepiej napisano też wątek powrotu Letty. Michelle Rodriguez i Vin Diesel robią, co mogą jednak sceny mające wzruszać raczej śmieszą lub irytują.
To nieistotne. Najważniejszym źródłem wzruszeń jest tu pożegnanie Paula Walkera- aktora i fana motoryzacji, który grając Briana O’Connora współtworzył charakter serii „Szybcy i wściekli”.
W pożegnaniu tym istotną rolę odgrywa muzyka. Twórcy serii od początku byli pod tym względem dobrze przygotowani. Ścieżkę dźwiękową tuningu, obok głośnych układów wydechowych i rozmów o każdej części, jaką można znaleźć w samochodzie tworzą brzmienia związane z kulturą hip-hop.
Niezły poziom prezentują też zdjęcia. Mroczne sekwencje przeplatają się z wypełnionymi światłem.
Najważniejsze pytanie brzmi jednak: czy coś, co można nazwać „czynnikiem kultury motoryzacyjnej” utrzymano na odpowiednio wysokim poziomie? Moja odpowiedź jest pozytywna, choć nie bez zastrzeżeń. Duże wrażenie robią pomarańczowy Plymouth Road Runner, którym Dominic Toretto „gra w tchórza” z Deckardem Shawem oraz Chevrolet Caprice z finałowego pościgu. Oczywiście, w scenie odbijania hakerki Ramsey, zamiast podwyższonych muscle cars, mogły zagrać prawdziwe połączenia samochodu terenowego ze sportowym, takie jak Rally Fighter czy Bowler Nemesis. Z drugiej strony … w Polsce prędkość i zdolność pokonywania przeszkód łączy jeszcze inny typ samochodu- służbowy.
Do historii kina przejdą komputerowo zrealizowane skoki LykaNa Hypersport. Co ciekawe, amerykański serwis Carscoops zapytał fizyka o prawdopodobieństwo tej sceny. Specjalista odpowiedział, że choć samochód zapewne nie przetrwałby takiej ewolucji, uzyskanie nim odpowiedniej prędkości jest możliwe. Mnie do gustu przypadła … „jotka” (szybka zmiana kierunku jazdy o 180 stopni) wykonana potężnym Chevroletem Suburbanem.
Posługując się standardowym schematem oceny filmów, „Szybkich i wściekłych 7” należałoby opisać jako bardzo dobrze zrealizowany, ale przeciętnie napisany obraz sensacyjny. Osoby niebędące fanami motoryzacji mogą zadać pytanie „co wy w tym widzicie?”.
Zarówno w przypadku filmu, jak i samej jazdy, można to zrozumieć tylko z perspektywy fotela. Kierowcy lub kinowego.
Andrzej Szczodrak