- Naszego oskarowego reżysera można nazwać artystą polsko-brytyjskim. Znajomości angielskiego dużo zawdzięcza także producentka „Idy” i „Zimnej wojny”, Pani Ewa Puszczyńska (http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/51,96856,17577498.html?i=1&disableRedirects=true). Opowieść o pochodzącej z Polski rodzinie, która zapisała się w kulturze brytyjskiej, bardzo pasuje do tego duetu.
- … a przecież doniesienia medialne wokół „Idy” oraz dedykacja przy „Zimnej Wojnie” świadczą, że Paweł Pawlikowski lubi scenariusze nawiązujące w pewien sposób do jego osobistej historii.
- Zamieszanie wokół Tomasza Kota w „Bondzie” będzie można wykorzystać do promocji filmu, w którym przecież pojawi się nazwa „Chitty Bang Bang” zaczerpnięta przez Iana Fleminga od Louisa Zborowskiego.
- Tematyka polsko-brytyjska zyskuje na znaczeniu za sprawą filmu i gry komputerowej o Dywizjonie 303.
- Reżyser, który pokazał mistrzowskie umiejętności przy przenoszeniu na ekran dramatów obyczajowych będzie miał okazję potwierdzić swą wszechstronność za sprawą historii z mocnymi wątkami przygodowymi.
- Piotr R. Frankowski napisał kiedyś, że marzy o współtworzeniu efektownego pościgu w polskim filmie. A przecież rekonstruowanie wyścigów Louisa Zborowskiego byłoby jeszcze ciekawsze. Producent, który jako pierwszy zaprosi Pana Piotra do świata filmu jako konsultanta, otworzy naprawdę niesamowity rozdział w historii polskiego kina.
- „Wyścig” Rona Howarda spodobał się zarówno miłośnikom adrenaliny, jak i widzom szukającym w kinie interesujących portretów psychologicznych.
- Opowieści związane z historią motoryzacji w ogóle dobrze sprawdzają się w sztuce i rozrywce. Skoro istnieje gra „The Saboteur” inspirowana dziejami kierowców, którzy przed II wojną światową walczyli o wyścigowe sukcesy za kierownicami Bugatti a w czasie wojny zmagali się z nazistami (http://www.grynieznane.pl/2015/02/kierowca-wyscigowy-ktorego-zabili.html, https://www.motorsportmagazine.com/archive/article/april-2007/93/grand-prix-saboteurs), to może także film o Louisie Zborowskim mógłby zyskać przedłużenie w postaci gry komputerowej.
- Można to różnie oceniać, ale lepszego klimatu do chwalenia się wkładem Polaków w kulturę innych krajów raczej nie będzie.
- Wspomniana już Ewa Puszczyńska cytuje relację swego izraelskiego znajomego z gali rozdania Oscarów „Chcieli, żebyśmy jak najszybciej zeszli z tego dywanu, by zrobić miejsce dla ich hollywoodzkich gwiazd. Wtedy uświadomiłem sobie, że nikogo tam nie obchodzą nieanglojęzyczne filmy”. Obraz o Louisie Zborowskim siłą rzeczy byłby koprodukcją polsko-brytyjską. Żadna bariera językowa nie przeszkadzałaby mu zaistnieć w Hollywood.
To co, Panie Pawle? W 202o lub 2021 roku kolejny Oscar, tym razem za reżyserię „Racing Green”?
(C) Andrzej Szczodrak